czwartek, 31 grudnia 2020

 Śniło mi się (a może wmówiono mi to),

że całkiem spłonęła Amazonia i Australia,

że zbliża się do nas wielki meteoryt,

który za chwilę powie nam "gud myrning",

że buldożery rozjechały puszcze,

że nie będzie zimy, już nigdy - never,

że plastikowe sztućce podchodzą pod nasz dom,

że Zenon nagrał nowy hymn Polski, 

że wszyscy grają w zabijanki na konsolach,

oglądają horrory i mordobicia,

że w smartfonach na fejsach i instagramach

uprawia się zło,

że smog nocą udusił mnie poduszką,

że Wisłą płynie wielka kloaka,

tak jak internetem tylko syf, seks,

fake newsy i patoblogi, no i pan Paweł,

że nikogo nie obchodzi poezja,

że Bóg to sprawa prywatna,

a nadzieja będzie wygaszana,

że miłość żałosna jak romantyczne komedie,

że nie ma już po co jechać w Bieszczady,

że nie istnieją życzliwość, pomoc i etyka,

są tylko interes, grzech i złodzieje kamienic,

że jestem pożytecznym idiotą wierząc w ludzkość,

że to właściwie koniec, jeźdźcy apokalipsy,

dwa dni po końcu świata. A ja tymczasem

budzę się na dobre i dobre przychodzi

mówię Ci - tak przeżyję ten 2021.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz